„Pani Popiołkowa”, „Jacuś, aleś wyrósł” to znane cytaty z czołówki „Domu”. Któż nie oglądał tego niezwykle popularnego serialu opowiadającego o losach mieszkańców kamienicy przy ul. Złotej? Wykreowana w nim wizja Warszawy przełomu końca wojny i pokoju wrosła w świadomość Polaków.
Być może z tego powodu wielu osobom przychodzi nadal z trudnością przyznanie, że koszmar drugiej wojny światowej i powojennej traumy miał nie tylko polski wymiar. Czytelnikowi wychowanemu wyłącznie w duchu polskiej martyrologii bardzo trudno jest niekiedy przyznać, że okrucieństwa wojny dotknęły również Niemców, czy Ukraińców.
Czym różnił się dramat polskich, czy ukraińskich ofiar rzezi na Wschodzie? Czemu winne były żydowskie sieroty, którym dane było przeżyć wojnę? Czy można sobie wyobrazić dramat niemieckich uchodźców z Prus Wschodnich tracących swoich bliskich pod lodami Zalewu Wiślanego…?
Magdalena Grzebałkowska w swojej książce „1945. Wojna i pokój” stara się zmierzyć ze stereotypowym myśleniem. Autorka przenosi w niej Czytelnika na ziemię niczyją, już opuszczoną przez dotychczasowych mieszkańców, a jeszcze nie zawładniętą przez zwycięzców.
To świat przemocy, szabrowników i ludzkiego dramatu.
Książka napisana jest łatwym językiem, co nie oznacza jednak, że jest prosta w odbiorze. Demony przełomu wojny i pokoju, z którymi jeszcze po dziesiątkach lat mierzą się uczestnicy tamtych wydarzeń, wyzierają ze wszystkich jej kart.
To obowiązkowa pozycja zwłaszcza dla tych, którzy ciągle nie mogą przyjąć do wiadomości, że świat nie jest czarno-biały.
Powiecie „sprawiedliwość dziejowa”? Po lekturze tej książki wielu wyznawców tego poglądu może zmienić zdanie…
Zapraszamy do Biblioteki!